sobota, 13 września 2008

Czerwone gnidy przed sadem.


Ponownie (ktory to juz raz?) ruszyl proces autorow stanu wojennego.

Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Florian Siwicki, Stanisław Kania i inni członkowie Rady Państwa. Wojciech Jaruzelski usłyszał zarzut zbrodni komunistycznej i kierowania związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym.Proces rozpoczął się mimo nieobecności na ławie oskarżonych Czesława Kiszczaka. Były minister spraw wewnętrznych przesłał do sądu pismo, w którym napisał, że "nie czuje się na siłach", by uczestniczyć w procesie. Adwokat Kiszczaka chciał powołania biegłych, którzy wydaliby opinię na temat jego stanu zdrowia. Sędzia Monika Niezabitowska-Nowakowska oddaliła wniosek obrony.

Nagle choroby,niezdolnosc do stawienia sie w sadzie lub odbycia kary to stara zagrywka gangsterow wszystkich szczebli.

W obronie komunistycznych zbrodniarzy szyki nie po raz pierwszy zwarla lewica.Doszukujac sie najbardziej absurdalnych przeslanek do umorzenia postepowania ciagle,bez zadnego zazenowania powtarzaja upadla teze grozby radzieckiej interwencji.W obronie swych dawnych przelozonych nie ma nic dziwnego.Dziwne i smutne zarazem jest jedynie to ze Polacy ciagle wybieraja owych rozowych demokratow na swych reprezentantow.

Proces,oczywiscie odroczono.

Gdyby dekomunizacja w Polsce przebiegla w sposob wlasciwy,przez barykady i szafoty ludzie wiedzieliby ze swinia byc nie warto.Poki co jest dokladnie na odwrot.