Czego dotyczyc mialaby cenzura i sankcje?Jakze mogloby byc inaczej...rasizmu rzecz jasna.
Wscieklosc na bezkarne korzystanie z sieci przez rasistow (kogolwiek by za nich nie uwazal) przelal na papier niejaki Mariusz Cieslik, piszacy dla Wprost.
"Ludzie, którzy udostępniają miejsce na swoich serwerach wirtualnym bandytom, w ogóle się tego nie boją. Dlaczego?
Ano dlatego, że nikt nie wyciąga wobec nich konsekwencji mimo że dotarcie do winnych nie stanowi żadnego problemu. Tyle, że nikt nie próbuje dotrzeć. Internet jest jak pokryty graffiti mur warszawskich wyścigów konnych na Służewcu, gdzie każdy może nabazgrać co chce. Jedni tworzą dzieła sztuki, inni bohomazy, a jeszcze inni piszą HWDP. To najłatwiej dostępne i najbardziej wolne forum wyrażania wszelkich, nawet najgłupszych i najbardziej obrzydliwych poglądów. I setki milionów ludzi z tej wolności korzystają, choć nie wszyscy robią z niej właściwy użytek. "
Ano dlatego, że nikt nie wyciąga wobec nich konsekwencji mimo że dotarcie do winnych nie stanowi żadnego problemu. Tyle, że nikt nie próbuje dotrzeć. Internet jest jak pokryty graffiti mur warszawskich wyścigów konnych na Służewcu, gdzie każdy może nabazgrać co chce. Jedni tworzą dzieła sztuki, inni bohomazy, a jeszcze inni piszą HWDP. To najłatwiej dostępne i najbardziej wolne forum wyrażania wszelkich, nawet najgłupszych i najbardziej obrzydliwych poglądów. I setki milionów ludzi z tej wolności korzystają, choć nie wszyscy robią z niej właściwy użytek. "
Wlasciwy uzytek!
"Powtarzany do znudzenia komunał o tym, że taka jest właśnie cena za wolność tego medium, robi się coraz mniej przekonujący. " - kontynuuje.
Granice wolnosci wg autora koncza sie tam gdzie zaczyna sie krzywda innych.Ale kto ocenial bedzie komu krzywda sie stala i co ja wyrzadzilo?Tu zdania bylyby z pewnoscia podzielone, ale pan Mariusz wyraznie tego nie zauwaza.Chyba ze, to bardzo prawdopodobne, sadzi on ze granice tej wolnosci sa wyraznie nakreslone i widoczne.Szkoda ze z punktu widzenia rzadzacego rezimu postepu i wplywowych srodowisk.
Broniac sie jednak z gory przed oskarzeniami o cenzorskie zapedy mowi ze nie ma takiej potrzeby pod warunkiem ze...organy scigania wzmoza wysilki w celu wyszukiwania i karania osob wyrazajacych w sieci swoje opinie.Policyjny monitoring sieci funkcjonuje nie od dzis, za slowa w kraju "wolnosci slowa" mozna miec spore problemy.
Na koniec autor przytoczyl argument powalajacy:
"Policjanci, którym najwyraźniej propagowanie rasizmu w sieci nie przeszkadza, powinni pamiętać, że zamachowcy z 11 września też używali podczas przygotowań internetu. "
Tego nie wypada nawet komentowac.