Chodzi o pomnik czczący pamięć Polaków zamordowanych w latach 1943 - 45 przez OUN - UPA na Wołyniu i w Małopolsce. Monument w 2003 r. stanął na cmentarzu wojskowym w Przemyślu. Krzyż, kamień i pamiątkowa tablica. Wkrótce, ktoś ustawił na nim kamienny posąg martwych dzieci przywiązanych do drzewa drutem kolczastym.
Kto to zrobił? Nie wiadomo. Sprawę próbowała wyjaśnić policja i prokuratura. Ta pierwsza umorzyła sprawę, bo nie znalazła sprawcy. Prokuratura nie stwierdziła "znamion czynu zabronionego”.
Sprawa demontażu pomnika oburzyła część przemyślan. Wyjaśnień od prezydenta miasta zażądał wiceprzewodniczący Rady Miasta Rafał Oleszek. Zareagował również europoseł z Przemyśla Andrzej Zapałowski.- To skandal. Jest u nas wiele pomników ku czci członków UPA, które postawiono bez jakichkolwiek pozwoleń. Nikt ich nie rusza. Ten pomnik to symbol zbrodni UPA, które faktycznie, w takiej formie miały miejsce - twierdzi Zapałowski, z wykształcenia historyk.
Zle dzieje sie w kraju w ktorym wladza usuwa pomniki pomordowanych rodakow.Czy bedzie wokol sprawy medialny szum?Szczerze watpie.Malo prawdopodobne tez ze zajma sie tym wysocy ranga oficjele stawiajacy sie obowiazkowo w przeroznych Jedwabnych.
Nie tak dawno Polska pochlonieta byla dyskusja na temat zasadnosci usuwania radzieckich pomnikow, moralnosci takich porzadkow.W tej sprawie tematu moralnosci nie poruszono, czysty przepis zalatwil sprawe.