Znany filosemita, biskup Tadeusz Pieronek wespol z Alicja Beryt, sekretarz zydowskiego stowarzyszenia "Czulent" proponuja by biskup lefebrysta Richard Williamson na wlasne oczy zobaczyl oboz Aushwitz.Biskup Williamson mimo naciskow poteznych srodowisk zydowskich nie wycofal sie ze swych opinii a jedynie przeprosil papieza za klopoty jakie wywolaly jego wypowiedzi.Bp Williamson wypowiadal sie na temat tabu jakim jest Holocaust i stwierdzil ze liczba ofiar jest bardzo zawyzona, nie 6 milionow a okolo 200-300 tysiecy zydow stracilo zycie w obozach.Biskup Williamson w wywiadzie dla Spiegel powiedzial ze potrzebuje czasu na skorygowanie swych wypowiedzi, a do odwolania ich potrzebuje dowodow.Dowodow, ktorych ponoc nie mozna i nie wypada sie domagac i ktore nie sa potrzebne aby uwierzyc w Holocaust."Niech biskup Williamson przyjedzie zobaczyc dawny oboz koncentracyjny Auschwitz. Choc to mu pewnie nie wystarczy, bo przeciez nie zobaczy pokazu zagazowywania ludzi. Powinien też przestudiować archiwa dotyczące Holocaustu. Moze wtedy przestanie mówić falszywe rzeczy - postuluje biskup Tadeusz Pieronek.
W podobnym tonie wypowiada sie sekretarz "Czulentu", ktora mowi: "Dziwie sie, ze ktos, kto w ogole nie widzial dawnego obozu w Auschwitz, smie negowac Holocaust ".
Oboje wyrazajac swe oburzenie zdaja sie sugerowac ze sama wizyta w obozie i widok obozowych budynkow czy puszek Zyklonu B maja byc niezbitym dowodem na 6 milionow zydowskich ofiar.Takie "dowody" wystarczaja szkolnym wycieczkom, ktore ogladajac prowizoryczne budynki majace byc "komorami gazowymi", raczone sa koszmarnymi historiami o mydle wyrabianym z ludzkiego tluszczu lub przemyslowym wykorzystywaniu ludzkiej skory i wlosow.
Alicja Beryt dodaje ze biskup Williamson powienien odwiedzic oboz Aushwitz ale zaznacza ze powinna to byc prywatna wizyta, podczas ktorej bylby pozbawiony mozliwosci kontaktu z mediami i "gloszenia swoich tez".
"Powinien w spokoju przestudiowac archiwa"-dodaje.
W tym miejscu nalezy przypomniec ze dostepu do archiwow muzeum Aushwitz odmawiano historykom nie wpisujacym sie w glowny nurt apologetow Holocaustu.
W atmosferze swietego oburzenia zamykano przed nimi dostep do zrodel badan w obawie ze nie sa one wystarczajace aby definitywnie stwierdzic prawdziwosc tezy o 6 milionach i komorach gazowych.Co gorsza moglyby utwierdzic ich w przekonaniu jak bardzo niewiarygodna i naciagana jest wersja oficjalna.W tym tonie wypowiada sie dyrektor Muzeum Aushwitz-Birkenau Piotr Cywinski:
"Dla mnie nie ma znaczenia, czy ktos jest biskupem, czy pseudonaukowcem. W kazdym przypadku negowanie tak tragicznych wydarzen jak Zaglada i zadawanie przez to niewymiernego bolu rodzinom tak licznych ofiar, jest aktem nikczemnosci."
Tak wiec kazdy odnoszacy sie krytycznie do dogmaty Holocaustu jest od razu oznaczany etykieta "pseudonaukowca" a dostep do materialow historycznych okreslaja odniesienia dyrektora do danego naukowca oraz zydowskie zapatrywania na jego prace.