Okolo 500 nacjonalistow przybylo do czeskiego Prerova aby wziac udzial w demonstracji przeciwko cyganskiemu rasizmowi.Demonstracja przerodzila sie w bitwe z policja, ktora uzyla m.in gazu lzawiacego by nie dopuscic manifestantow w poblize cyganskiego getta.Demonstracja zorganizowana byla w odpowiedzi na niepokojace sygnaly od mieszkancow miasta borykajacych sie z cyganskimi, bezkarnymi bandami.Sytuacja ta byla szczegolnie napieta w jednej z dzielnic w poblizu stacji kolejowej.Niemal codziennoscia byly incydenty z napadami na Czechow, wyzwiskami, zaczepkami.
Mieszkancy miasta skromnie okazywali swoje poparcie dla demonstrantow, prawdopodobnie z obawy o to ze stana sie celami atakow cyganskich kryminalistow w przyszlosci.
Od samego poczatku marszu towarzyszyli mu prowokatorzy w postaci antyfaszystow.Niektorzy z prowokatorow przyplacili to bliskim spotkaniem z chodnikiem.W przeciwienstwie do sytuacji w Janovie, cyganow tego dnia nie bylo widac na ulicach, zostali otoczeni przez policje w swoich gettach, ktore zostaly obstawione kontenerami i barierkami.Manifestanci w okolicach getta skandowali "Czesi chodzcie z nami".Gdy marsz dotarl na stacje kolejowa, miejsce czestych atakow cyganow na Czechow, do prowokacji przystapila policja, w strone nacjonalistow polecialy granaty hukowe.Pokojowa demonstracja zakonczyla sie w tym momencie.W trakcie walk z policja podpalony zostal jeden radiowoz, zatrzymano okolo 30 osob.Po obu stronach bylo kilku rannych.Demonstracje wsparli nacjonalisci ze Slowacji i Polski a takze delegacje z Niemiec i Austrii.