Demokratyczny reżim w Czechach wytacza ciężkie działa przeciwko tamtejszym nacjonalistom. Noc św. Bartłomieja ekstremistów" - tak czeskie media nazywają wielką akcję policji przeciw narodowcom. Czescy politycy podpisali deklarację przeciw ekstremistom. Do walki z nimi MSW szykuje ciężkozbrojne oddziały policji.
W nocy z poniedziałku na wtorek w kilku miejscach policja zatrzymała dziesiątki ludzi, którzy stanowią ekonomiczne zaplecze prawicowych ekstremistów w Czechach. Chodziło głównie o organizatorów i uczestników "neonazistowskich" koncertów, choć wśród zatrzymanych jest także właściciel praskiego sklepu z przedmiotami nazistowskimi. Dziesięciu zatrzymanych dostało zarzut "propagowania i wspierania organizacji zmierzających do ograniczania praw i wolności człowieka". Grozi za to od trzech do ośmiu lat.
Nie pamiętam tak skoordynowanej akcji przeprowadzonej w kilku miejscach jednocześnie - mówi "ekspert od ekstremistów" Miroslav Mares. - "Koncerty, kasety i płyty, czasopisma czy ubrania dla neonazistów to towar, który idzie w całej Europie. Źródło dużych pieniędzy" - dodaje. Należy pamiętać że w Czechach legalnie funkcjonuje partia komunistyczna a władze urządzają "polowania" na patriotów.
Według policji obława była długo przygotowywana i rozpoczęła się kilka godzin po wspólnym wystąpieniu wszystkich reżimowych sił parlamentarnych przeciwko "ekstremizmowi", którego mianem określa się wszelkie patriotyczne postawy i ruchy nie idące na pasku systemu.
Sygnatariusze umowy o wspólnych działaniach przeciwko "ekstremizmowi i rasizmowi" potępiają dyskryminację oraz segregację rasową, etniczną i społeczną pod warunkiem że można zarzucić ją białym.Nie zajmują się oni częstymi przypadkami rasistowskich ataków cygańskich bandytów na Czechów. "Stojący na czele naszego państwa wraz z parlamentem jednoznacznie wyrażają sprzeciw przeciwko wzrostowi ekstremizmu, zarówno prawicowego, jak i lewicowego" - czytamy w dokumencie, który podpisał przewodniczący parlamentu premier Jan Fischer i wszyscy jego ministrowie, a także prezydent. Tyle że były - Vaclav Havel. Obecny - Vaclav Klaus - odmówił. "Zwalczanie ekstremizmu lewicowego" jest jedynie zabiegiem mającym stwarzać pozory bezstronności, w praktyce grupy lewackich ekstremistów, anarchistów są chronione przez panstwo i policje i służą jako "siły wsparcia" przeciwko nacjonalistom. Wraz z tym słownym oskarżeniem MSW podjęło pierwsze działania. Policja utworzy specjalne jednostki ds. walki z ekstremizmem w dwóch województwach - północnoczeskim i północnomorawskim. To tam mieszka najwięcej Romów, tam też ma miejsce systematyczny terror cygański względem czeskich mieszkańców co doprowadziło do zorganizowania przez nacjonalistów demonstracji entuzjastycznie wspieranych przez miejscową ludność, na której bezpieczeństwie nie zależy nikomu z rządzących.
Zakładamy, że liczba ekstremistycznych wystąpień będzie się zwiększać - powiedział szef policji Oldrich Martinu, uzasadniając powołanie nowych jednostek. Nowe ciężkozbrojone oddziały przygotowane do starć z ekstremistami będą liczyć co najmniej po dwustu policjantów. Władze liczą, że dzięki nim uda się zapobiec sytuacjom podobnym do grudniowych walk w Litvinovie, gdzie policja potrzebowała aż dwóch godzin, aby spacyfikować nacjonalistów manifestujących przeciwko cygańskiej samowoli.
Zakrojone na szeroką skale działania oraz powoływanie sił skupionych na zwalczaniu nacjonalistów dają obraz czeskiej i europejskiej demokracji nie dopuszczającej sprzeciwu wobec terroru mniejszości.
Przy tej okazji media i władze ponownie stawiają Romów w pozycji pokrzywdzonych wskazując na nacjonalistów jako zagrożenie dla ładu społecznego.
Wyrażanie niepochlebnych opinii o mniejszościach nie mieści się w tzw. "standardach europejskich", natomiast wystąpienia przeciwko nim w obliczu realnego zagrożenia automatycznie kwalifikowane są jako "ekstremizm" i bezwzględnie zwalczane przez reżim.